Opowiadania

Humorystyczne opowiadanie

Żandarm Piso

Jego urzędową siedzibą były Gąski, ale obszar pełnienia przez niego obowiązków obejmował też dalsze miejscowości. Był postawnym mężczyzną, ważył około 2 cetnarów (1 cetnar = 100 funtów = 50 kg).

Pewnego dnia w środku czerwca miał do załatwienia jakąś sprawę służbową w Świdrach. Droga do tej miejscowości prowadziła przez pola zbóż, które w tamtym okresie kołysały się pod wpływem wiatru jak fale na licznych jeziorach. Tego dnia było bardzo ciepło, żandarm bardzo się spocił, gdyż nosił zrobiony z grubego materiału uniform. Zatrzymał się na chwilę na środku pola zboża, żeby trochę odpocząć, zdjął z głowy swoje czako  i otarł pot z twarzy. Spoglądał przy tym ponad falującymi łanami i zauważył, że w pewnym miejscu niektóre źdźbła dosyć mocno się ruszały. Stróż prawa przypuszczał, że ktoś tam jest, więc zawołał głośno: „Jest tam jakiś człowiek?”. Ale nikt nie odpowiadał. Żandarm zawołał jeszcze raz:” Jest tam jakiś człowiek?” Znowu żadnej odpowiedzi. W końcu przybrał bardziej urzędowy ton i krzyknął bardzo głośno:” W imieniu prawa, jest tam jakiś człowiek?”. Na to odezwał się żałosny głos: ”Nie, dwoje.”

Żandarm przedarł się przez pole zboża do miejsca, z którego wydobył się głos, znalazł tam parkę i powiedział:” W imieniu prawa jesteście zatrzymani! Poniszczyliście rolnikowi zboże!”
 
 
Wół w Jeziorze Kukówko

Pewnego razu pasterz pasł swoje stado w okolicach Ślepia (łąki Schlópper). Nagle jedno ze zwierząt, duży wół, zaczęło tonąć w bagnie i mimo że, pasterz zawołał ludzi na pomoc, zwierzęcia nie można było uratować i utonęło w trzęsawisku.
Po kilku latach zdarzyło się przypadkiem, że inny pasterz pasł swoje stadko na stromym brzegu Jeziora Kukówko, kiedy nagle coś wielkiego, co wystawało z jeziora, przykuło jego wzrok, a przypominało to wielkie rogi potwora, który miałby wynurzyć się z wody. Pasterz próbował wyciągnąć to coś za pomocą długiego mocnego kija. Jego próba nie powiodła się, więc zawołał innych do pomocy. Przyszli uzbrojeni w widły, grabie i kije. Ich trud jednak poszedł na marne, wtedy jeden z nich rzekł:"Jeżeli nie ma tak dużej ryby jak wół, to musi to być wół, który kilka lat temu utonął w bagnie koło Ślepia.”
Po długich staraniach jeden spostrzegł, że to był tylko duży konar, który zaczepił się o jakiś dosyć duży kamień. Wszyscy popatrzyli na siebie z nietęgimi minami i zawstydzili się, że od razu nie doszli do takiego wniosku i postanowili, zatrzymać całe wydarzenie w tajemnicy. Z czasem jednak sprawa wyszła na jaw i od tej pory w sytuacjach, w których ktoś nie mógł poradzić sobie z jakimś trudnym zadaniem, mawiano, że: Chciałby wyciągnąć woła z jeziora Kukówka!

Przypis:
Jezioro Kukówko - Klein Heinrichswalder See przy drodze z Gąsek do Zajd. Jezioro jest połączone za pomocą kanału ze stopniowo uzdatnionymi terenami bagiennymi „Schlópper Ozean" (bagna w okolicach Ślepia) oraz małym jeziorem na terenach należących do gminy Ślepie. Wody te należały do Związku Wód i Ziemi Gąsek - Zajd.

Według opowieści Emmy Schmidt, z domu Gallmeister

Opracowanie Józef Kunicki na podstawie: Treuburger Heimatbrief Nr.18